No tak, oczywiście, z tym się zgadzam całkowicie. Źle Cię chyba zrozumiałem wcześniej. W ogóle dzięki za zwrócenie uwagi, że trzeba to sprawdzić.
A to efekty dzisiejszych prac. Zdecydowałem najpierw od A do Z zająć się podstawą, a dopiero potem resztą elementów. Nie dałbym rady ogarnąć wszystkiego w jeden dzień, a podstawa jest na tyle ciężka, że musi chwilę postać na zewnątrz. Przykryta, oczywiście, ale gdybym zostawił na noc gołe żeliwo, rano przywitałby mnie rudy gryzoń.
Pierwotnie planowałem na bogato: wypiaskować i wyszpachlować całość, wyszlifować na gładko, pomalować na super-połysk, tratatata. Z tym połyskiem żartuję, ale naprawdę miałem przerost ambicji. Zmieniłem zdanie po wyszlifowaniu pierwszego boku. Więc zerwałem całą farbę, która odchodziła od wibracji szlifierki i szlifowałem, aż wszystko było gładkie w dotyku. Diabli wiedzą, co zawiera ta farba z 62. roku i warstwy z lat późniejszych, ale śmierdziała niemożebnie. Oczywiście robiłem to w porządnej masce. Potem te zerwane miejsca i inne wżery zaszpachlowałem, a na koniec nałożyłem cztery warstwy fillera. Dopiero przy trzeciej się połapałem, że mój szalony kompresor 50l dodatkowo ma skręcone ciśnienie. Hehe.
Efekt może nie jest idealny, ale to dopiero filler. Wyszlifuje się, dołoży 2-3 warstwy poliuretanu i powinno być gites. Ale w porównaniu do strupa, który przyjechał, różnica jest kolosalna. Nawet Najwyższa Izba Kontroli przestała sceptycznie patrzeć.
A, wszystko filmowałem, więc na koniec zmontuję jakiś filmik.