Hej.
A było to tak...
Gdzieś tam mniej więcej po środku, między Warszawą, Berlinem a Pragą, tak wiecie, niedaleko Leroy Merlin i Biedronki, Silvano jakoś ugadal się z Hyclem. W wyniku ich pogaduszek, stałem się posiadaczem dość starego spustnika.
Hycel się go pozbył, Silvano odnowił, a ja miałem wykonać klin...
Pierwsze podejście okazało się niewypałem.
Za szeroki rogi, za nisko wycięcie....
Piłka, pilniki i jazda...
I jeszcze całość w pokost lniany..