Se k..rwa na sobotę robotę znalazłem ...
Jak stawiałem chałupę kupiłem szambo - 5 000 litrów, szczelne oczywiście ...
Po kilku latach założyłem przydomową oczyszczalnię, więc szambo stało się niepotrzebne . To se doprowadziłem rułę
i deszczówka z dachu płynęła. kilka razy wapnem zasypałem, jakaś chemia,itp... tak żeby nadawało się do podlewania i szambem nie waliło ...
ale... teraz wywierciłem studnię i deszczownica stała się niepotrzebna
, więc pomyślałem, że odkopię, wykuję dziurkę, wrzucę ruły
i zrobię drenaż ...
tylko k...rwa
zapomniałem, że u mnie glina ... a ostatnio sucho i klepisko się takie zrobiło, że bez łomu to szpadel się łamał ...
po 4 godzinach rycia zadzwoniłem do kolegi po koparkę - se myślę przyjedzie, dwa razy łychą ruszy, rów wykopie a ja se na spokojnie drenaż później ogarnę ...
tylko k...rwa
zapomniałem, że u mnie wody gruntowe są wysoko .... jak zaczął kopać, to się zaczeło obsuwać ... wywalił jamę na kilka metrów ...
myślę se, że chyba jednak na spokojnie, to ja tego drenażu nie ogarnę ... więc koleżka po gruz betonowy a ja diaks, młot i jazda dziurę robić - przyłożyli się skubańce i beton twardy, jak cholera ... ale wykułem, kolega beton przywiózł . Najpierw piach, następnie gruba warstwa betonu pokruszonego , rury drenarskie, folia i dalej piach z ziemią ....
właśnie skończyliśmy ....wyjeb....ny jestem, jak koń po westernie ...
A dodatkowo dziś u mnie taka patelnia, że jajka można smażyć
A miała być taka spokojna leniwa sobota ....