Dawno się nie chwaliłem
Były przestoje. Całkiem spore.
Żona zażądzała co chwila przerwy wyjazdowe. A to włochy a to mariolka. Chorwacja też była po drodze (dobrze mieć bogatą żone. Nie to co ja biedaczek)
A i na modną chorobę się załapałem. W międzyczasie zjeby wyłapałem od domowej tyranki że dziećmi się nie zajmuje.
No i od stycznia to sam próbuje pchać do przody jak czas pozwala. KabelkOlogia , kartongipsy, płyty w łazienkach pod płutki, membrany ,diabeł wie co jeszcze. W międzyczasie jeszcze remont na drugim domu się wierdziela w grafik.
Same problemy. Najlepiej jakby dzień miał z 50 godzin i bym w ogóle nie spał.
I nie dość to muszę się wyrobić na początek lipca tak aby zdążyć przeprowadzić się przed wyjazdem na wakacje dwutygodniowe bez dzieci. ( siostra przylecji zająć się naszymi pięćset plusami)