Bez dłut, bez struga - to straszna nuda!
Korniku! dodaj mi drewna!
Niech nad strugnicą pewnym krokiem stanę
Spojrzalem na strugnice ... opadly mi cyce!
Cala w wiorach i w pyle. Gnoju narobilem tyle.
Siedzem i siem duszem.
Wyczyscic ja muszem!
Muszem, nie muszem,
Makita zje**ła mą duszę!
Parksajdem pojadę te deski
mój wacek z zazdrości zrobi się niebieski...
Biorę miotełkę w swą hardą rękę
I wracam do chwili, kiedy ja wnosili.
Cała z buczyny, taka nowiutka
I te imadło i te imaki
Świat nigdy już nie będzie taki.
Dziś znów krew mnie zalała, bo piła japońska po paluchach mi pr******chała. Lecz płakać nie będę gdyż nadal mam obie ręce, wypiję sete i rany izolacją zakręce.
Lecz nagle znów w mej głowie myśl bardzo głośna!
Opatrzyć ran nie pozwala tak jest nieznośna!
Czy mą strugnicę już wyczyściłem?
Po ch..j więc biorę tą japońską piłę?
Po co po co ?
Pocę się tą kolejną nocą
w warsztacie nie ogrzewanym
Z tym wiórem nieoklejanym.
Z tym drewnem niedosuszanym.
W czapeczce. Z babą przy boku.
Z dziećmi. I skurczem w kroku.
Z maszynami za złotych pi***yliard.
I desek do krojenia miriady miriad.
Więc wołam was wszystkich.
Kupujcie festoole feldery
A ja ustawię dobrze kamery.
By handel kwitnął obficie.
Bo handel panie to jest życie.
Fffffristajl panie. Mc mc mam mikrofon i ręce!