Chyba się starzeję ,nigdy bym nie pomyślał ,ze ja stary rocman będę się zachwycał taką muzyką .
Przez cała młodość byłem fanem zespołu thetro tull ,do tego stopnia ,ze wołano na mnie thetro .
Nie sądzicie ,ze przeskok ogromny ?.
Ja również niechcący dokonałem takiego przeskoku. Rocka wręcz domowo studiowałem encyklopedycznie, czekałem na audycje radiowe z konkursami, wydzwaniałem, żyłem tym. Teraz jakoś mi tak zobojętniał.
A na niektóre zespoły, które wtedy podbijały nasze pokolenia patrzę troszkę nawet z zażenowaniem.
Powoli tak dojrzewałem do nowej muzyki, której nigdy wcześniej nie chciałem/mogłem zrozumieć.
Teraz słucham mniej, ale za to pełniej, i tylko w zasadzie na słuchawkach coby nie drażnić domowników, których rozumiem, bo dawniej czułem to samo. Komercja mnie mierzi i odrzucam wewnętrznym imperatywem, wszystko co ewidentnie śmierdzi tylko kasą. Na urządzenie zwane radiem nie mogę patrzeć, tak mi ludzie je obrzydzili zmuszając mnie do słuchania tego gówna, które chlusta na co dzień z tych pi*****nych głośniczków. Oczywiście są stacje, których przynajmniej nocą da się posłuchać.
I jeszcze jedno
Czasami jestem szczęśliwcem, że słabo znam angielski, bo czerwienię się ze wstydu wspominając sobie jak słuchałem kultowych przedstawicieli np. tzw hard rocka, a tam gęsto - często teksty rodem z naszego chodnikowego pop shitu. I wtedy za to kuźwa płaciłem i to niemałe pieniądze. Teraz czuję się zrobiony - przez nich i przez siebie samego w bambuko
Anyway. Teraz paradoksalnie w muzyce najbardziej cenię ciszę - taką troszkę inną, cieszą mnie wszelkie "wycieczki i zabawy muzyczne" i bynajmniej nie potańcówki. Nie toleruję ściany dźwięku /tego to nigdy nie tolerowałem/ także tego... już mi się nie chce... pisać. W pracy śmiali się, że jestem muzycznym che guevarą
- troszkę prawda.
Hycel - nie jesteś sam. A Jethro Tull, bo o nich chyba wspominałeś, sam sobie dzisiaj zapodam, tam często zamiast tekstu grali na flecie