Witam szanowne grono.
Ostatnio zastanawiam się nad projektorem jako alternatywa dla telewizora . Może posiądą ktoś takie rozwiązanie.
Mam fajną plazmę 42" i chętnie dokupił bym coś większego do oglądania filmów Netflix i grania na x boksiee

No prawda w zasadzie jest taka, że z projektora nie uzyskasz takiego kontrastu i "głębi" jak z ekranu tv.

Projektor do ciągłego oglądania nie nadaje sie.

W salonie mam TV, fakt duży bo 85". Zastanawiałem się kiedyś nad projektorem do salonu - ale niestety ze względu na światło upadła ta myśl.
Za to w sypiali wisi sobie TV 65" ale jak chcę więcej to spuszczam ekran (200") i włączam sobie projektor . Jednak to wieczorem i do tego mam zewnętrzne żaluzje . Żeby zbliżyć jakość obrazu projektora do jakości TV to trzeba wydać niestety na projektor minimum kwotę 5cio cyfrową, no i jeszcze nagłośnienie odpowiednie.
Wg mnie, projektor jako dodatek do TV- tak, jako podstawa zamiast TV-nie.

Zastanawiałem się czy warto wydać na tv 6-7 tyś skoro w tych pieniądzach już starczy na projektor i ekran 200"
Zostawił bym plazmę 42 i dodatkowo na wieczór projektor.
Tylko przy projektorze jest trochę kłopotliwe np zasilanie i umeblowanie pokoju które musiałbym zmienić.

Dokładnie. Z projektorem wiążę się jeszcze sporo innych aspektów.
Dam sobie spokój za dużo zabawy żeby to miało sens.

Właściwie nigdy nie miałem telewizora a od parunastu lat "jadę" na projektorze benq za "tysioncdwieście" nie pamiętam co to za technologia ale do oglądania wymaga właściwie pełnego zaciemnienia. Co nie jest problemem bo nie zdarza się żebym miał czas na jekieś oglądanie przed dwudziestą pierwszą. Na mieszkaniu mieliśmy projektor w sypialni co było mega wygodne bo nie trzeba bylo wstawać po zakończonym seansie

W domu mam zaplanowany mały projektor do sypialni i jakiś lepsiejszy kiedyś dokupię do salonu. Telewizora nie przewiduję. Projektor i stereo z pianocrafta mi w zupełności wystarcza.

Projektor to tak samo jak vinyl ..... celebracja w pewnym sensie.

Bo to o to chodzi, trzeba włączyć, zastanowić się, wybrać, przygotować żarełko, coś do picia, zgasić światło i jedziemy.

A tv? Pstryk i siedzisz, film, reklama, sitkom, reklama, w międzyczasie przelecisz w tę i nazad po stu kanałach by się przekonać że nic tam nie ma i okazuje się że pięć godzin zleciało...