Zależy dla kogo. Bo jeśli robisz właśnie deski do krojenia i masz kupić dąb w pierwszej klasie, bez sęków, za 7000 cebulionów (taką cenę ostatnio ktoś podawał) albo w drugiej albo trzeciej za 3500-4500 i przeznaczyć sporą część na odpad i wióry, to te 4000 już nie wygląda tak źle. Ale szałowo też nie. Dlatego pytałem, do czego mu to potrzebne i tłumaczyłem mój tok rozumowania. Dwie sprzedane deski zwróciły mi z górką koszt zakupu materiału, zużycie prądu i narzędzi, kolejne dwie zapłaciły za czas na obróbkę wstępną, klejenie i obróbkę końcową (liczę też to, czego jeszcze nie zrobiłem), a reszta to już czysty zysk. Nie wiem, ile desek mi wyjdzie, ale na razie zrobiłem osiem i dopiero zbliżam się do połowy materiału. Jeśli ktoś dłubie sobie po godzinach, jak ja, to nawet 4000 za wyselskcjonowany, suchy materiał to całkiem niezła cena. A jeśli Wiewioorowi uda się wynegocjować 60-70 zł, a nie będzie potrzebował aż tyle materiału, to chętnie od niego odkupię.