Rozchodzą mi się meble w łazience. Kurka, chyba pierwsze moje meble zrobione tak precyzyjnie. Po prostu sam przed sobą byłem dumny, że tak mi to wyszło (jako niemalże ignorant w temacie) Teraz mnie krew zalewa jak widzę rozjechane szczeliny i rozpęczniałe korpusy.
Zrobione są z płyty wiórowej ładnych parę lat temu. Tak sobie myślę, że zrobię to znowu z wióra, ale z dobrym zabezpieczeniem krawędzi, sztorców itp. I czy: jeśli np blat zrobiony z kanapki dwóch wiór, okleję samodzielnie nakładając dokładnie dwie warstwy kleju wodoodpornego typu kontakt, a wcześniej zalaję sztorce parę razy np kaponem - ma to sens? Chcę, aby to wytrzymało co najmniej parę lat dłużej. Jest duża szansa bo mali domownicy nie są już tacy mali, i może się domyślają czasami, że nie są w aquaparku tylko w zwykłej domowej łazience. Ja ze swej strony na pewno usprawnię jeszcze wentylację, bo coś za długo łazienka jest zaparowana i to zapewne było też jednym z czarnych koniów destrukcji krawędzi płyt.
Jak to w ogóle wygląda u was, bo mało kogo stać chyba na drogie rozwiązania materiałowe, a też trochę montowałem jako pracownik tych szafek w łazienkach i praktycznie wszędzie z normalnej wiórówki. Czasami blat z drewna, Corianu, lub innych dziwactw, ale korpusy standard.
Co do zabezpieczania sztorców, już parę razy jak miałem czas to napuszczałem otwarte krawędzie formatek właśnie kaponem. Nawet myślę nad wydrukowaniem specjalnego korytka do tego celu, co by to jeszcze usprawnić. Zawsze coś zabezpieczy przed wszechobecną wilgocią, tym bardziej w dobie płyt permanentnie coraz gorszej jakości.
Rozpisałem się, ale pytanie jest w zasadzie jedno: Czy kapon jako taki może być użyty przed klejem kontaktowym, a może inna chemia? Lub czy ma to w ogóle ręce i nogi, bo może kombinuję jak koń pod górkę dla samej idei.