I tak źle i tak niedobrze. Jak zacznę podnosić, to ostatni stopień wyjdzie liliput, bo oczywiście przedostatni od góry (czy tam ostatni - jak zwał, tak zwał) nie jest wyższy o grubość dechy na stopień. Jutro rano wezmę jeszcze raz lasera i pomierzę wysokości od poziomów oraz pomiędzy stropem i podłogą - wychodzi na to, że jeśli ma to dobrze wyglądać, to musi być w miarę taka sama wysokość pomiędzy każdym stopniem. No powiedzmy, że odchyłka może wynosić 5mm, znaczy +/-2,5mm (zaś asperger dokładności mi się odzywa - tak to już jest z informatykami)