Dawno temu, gdy moja wiedza o stolarstwie, choć trudno w to uwierzyć, było jeszcze mniejsza niż dziś zakupiłem bukową deskę, która jak się okazało, z powodu licznych spękań nie nadawała się za bardzo do żadnych ambitnych projektów. Wymyśliłem sobie więc że wykorzystam ją do zrobienia czegoś co niekoniecznie ma wyglądać. Jako że ceny ścisków ogólnie rzecz biorąc do niskich nie należą postanowiłem je wykonać samodzielnie. Zakupiłem jakieś pręty, nakrętki i płaskowniki, wykonałem kantówki i… życie sprawiło że projekt został odłożony na półkę na jakieś półtora roku…
Ostatnio jednakże przy okazji szukania „tego jednego konkretnego ścinka, który na pewno położyłem na tej szafce” musiałem te kantówki zdjąć i odłożyć na stół i pomyślałem – teraz albo nigdy. Poświęciłem trochę czasu na wymyślenie o co temu gościowi co to planował chodziło, następnie dociąłem i dostrugałem co było do dorobienia i oto efekty:
zdj. 1 i 2 – przygotowane elementy,
zdj. 3 – przymiarka jak to w ogóle ma się składać,
zdj. 4, 5 i 6 – gotowe ściski przed wykończeniem
zdj. 7 – po olejowaniu.
Ściski mają długość roboczą 102-104cm. Rozbieżność wynika z tego że 2 kantówki były nawiercone przy pierwszym podejściu, teraz troszkę zmieniłem koncepcję. Elementy drewniane skleiłem na poliuretan, części metalowe klejem epoksydowym.
Zastanawiam się jeszcze nad wykończeniem, a dokładniej nie wiem co zastosować żeby łatwo czyściło się z resztek kleju. Na razie chyba tylko nałożę wosk, zobaczymy jak się spisze. Na pewno będę chciał jeszcze dorobić nóżki. Po pierwsze po to aby można było swobodnie przesuwać ruchomym elementem po położeniu ścisku na płaszczyźnie, po drugie po to aby przesuwny element nie spadał, i po trzecie jedną z nóżek planuję zaciąć pod kątem tak aby zawiesić ściski na ścianie na francuski zamek.