Lutownica z łódzkiego ZDZ-tu? Się zdziwiłem ostatnio bo wciąż je wykonują w niezmienionej formie (i dobrze)
Wybacz że dopiero dziś odpowiadam, przeoczyłem coś... Odpowiedź brzmi: tak, to lutownica z Łodzi.
Bardzo dziękuję wszystkim za miłe słowa, super że też Wam się podoba.
Acha
Dziękuję za przemilczenie, gdyby brat przeczytał to jedzony przy tym stole posiłek mógłby już nigdy nie smakować tak samo...
Za przeproszeniem , Berbelek odje**łęś kawał pięknego blatu
Eeeeee..... ale ja nie mam córki.....
to się chyba nazywa skrzywienie zawodowe
Nie do końca. Ja mam takie skrzywienie zawodowe że wszędzie znajduję punkty geodezyjne
Swego czasu zinwentaryzowałem kilka osnów geodezyjnych i tak mi zostało
Taki blat, to chyba nawet największego ignoranta jest w stanie zachwycić.
Przekazałem bratu, nawet dobrze to zniósł
Tymczasem niewiele prac w warsztacie, przede wszystkim mnóstwo sprzątania po czarnym dębie. Udało się jeszcze naostrzyć ostrza strugów, wszystkie płaszczyznowe tego wymagały.
Dotarł też strug, który wylicytowałem i początkowy zachwyt (patrzcie jaki piękny docisk) szybko zmienił się w przygnębienie, jest nieodwracalnie uszkodzony. Na szczęście mogłem zrobić darmowy zwrot przez smarta allegro, ale i tak szkoda - ładny, oryginalny transitional by był.
Mikro projekt też powstał. Niby mały ale bardzo wartościowy bo większość prac wykonaliśmy wspólnie z synem. Znalazł materiał (często coś sobie z worka ze ścinami na opał bierze), wybił cyfry, pomalował, zeszlifował i zaolejował. W sumie moja rola sprowadzała się do objaśniana kolejnych kroków i ewentualnie podtrzymania narzędzi. Jedynie narożniki zgrubnie ściąłem dłutem sam, bo to praca chyba jeszcze nie dla 6-latka, szczególnie w twardym buku.