Dużymi krokami zbliża się naprawa skrzypiącej podłogi.
Podłoga znajduje się w pomieszczeniu mieszkalnym, wielkość około 10m2, deski prawdopodobnie sosna lub świerk - bardzo dużo sęków, podłoga ma około 40 lat. Podłoga około 10 lat temu była cyklinowana oraz lakierowana - niestety majstry mówili że przełożenie podłogi by nie piszczała to kupę roboty, kupę kasy i nie ma gwarancji ze przestanie piszczeć i ze to w ogóle nie ma sensu. Po jakimś czasie robiłem podłogi w innych pomieszczeniach i inna ekipa podłogi przełożyła (choć ich prace pozostawiały bardzo dużo do życzenia) i nie piszczą. Pora poprawić i tą.
Czas przygotować się merytorycznie do pracy więc seria pytań:
- czy podłogę przed demontażem oczyścić z lakieru który jest teraz położony czy ewentualnie nic nie ruszać a deski oczyścić z lakieru po ich zdjęciu
- z tego co czytałem deski trzeba numerować by ułożyć je w tej samej kolejności
- teoretycznie legary są ułożone co 60 cm (jeśli dobrze pamiętam z poprzednich prac, bezpośrednio na betonowym stropie) - czy to wystarczy czy powinny być inaczej
- raczej rzeczą oczywistą jest żeby legary tam gdzie trzeba podeprzeć by nie pracowały - czy wystarczą jakieś kawałki listewek czy robi się to jakoś inaczej
- czy legary jeśli okażą się nierówne można (lub czy wręcz powinno się) wyrównać
- na legary podobno daje się jakąś taśmę właśnie po to by podłoga nie piszczała
- czy między legary w celu wycieplenia podłogi można położyć wełnę skalną (lub coś innego)
- czy położoną podłogę dam radę wyszlifować szlifierką ręczną "czołgiem" czy lepiej wypożyczyć odpowiednie maszyny - podłoga nie jest duża wiec zabawa małą szlifierką nie zajmie wieczności a wypożyczenie sprzętu będzie kłopotliwe (ale chyba do zrobienia)
- jaki lakier położyć, poprzednie były jakieś wodne i nie śmierdziały za bardzo i teraz też bym chciał coś co nie będzie bardzo walić, musimy jakoś w tym żyć
Na co jeszcze zwrócić uwagę. Będę wdzięczny za ewentualne porady, sugestie, uwagi.