Dzień 44
Dzisiaj musiałem podciągnąć swoje umiejętności dekarskie na wyższy poziom i zmierzyć się z obróbką blacharską, która od wczoraj spędza mi sen z powiek. Pojechałem więc do firmy gdzie kupuję blachę i zacząłem się bawić gilotyną i giętarką. Kombinowałem, giąłem, rozginałem, przycinałem i jakoś ulepiłem rynnę koszową, która zbiera wodę z 2 rynien koszowych. Zresztą łatwiej pokazać niż opisać, więc załączam zdjęcia na których widać o co chodzi.
Po tym jak udało się zamontować tą obróbkę, mogłem w końcu zabrać się za docinanie i gięcie paneli na wewnętrznej połaci. Potem trzeba było to jakoś spasować z rynnami koszowymi, itd. Generalnie praco- i czasochłonne. Chociaż nie powiem aby mnie to zaskoczyło. W efekcie udało się dzisiaj położyć zaledwie kilka paneli.
Ale i tak jestem zadowolony, że przebrnąłem przez tą rynnę i w ogóle zacząłem. Pod koniec tygodnia lub na początku kolejnego będzie powtórka z rozrywki i robienie tego samego ale na drugim końcu dachu...