U mnie była pokrywa, która po podniesieniu tworzyła ławeczki z obu stron.
Samo rozwiązanie sprawdzało się bardzo dobrze, dzieci (sub 6) obsługiwały samemu i nawet żadne ręki nie połamało.
Przez środek szła jedna deska, która nie podnosiła się razem z siedziskami za to po otwarciu była świetnym stolikiem do wszelakich babek itp. Dzięki temu dużo mniej piachu wędrowało poza piaskownicę.
Jak delikatniejsze bobasy to można im samemu otwierać/zamykać.
Jedyne co u mnie się nie sprawdziło to to, że piaskownica, a raczej jej spód - była nieco poniżej gruntu i ta część konstrukcji była z jakiś odpadowych desek zrobiona - czytaj niezaimpregnowana.
Tam też zaczęło gnić aż w końcu zaczęły różne grzyby rosnąć w środku. Tak też zakończyła się przygoda moich dzieci z piaskownicą