Macie tak, że czasem poprostu idziecie posiedzieć w swoim warsztacie? Bez, żadnej wizji, bo tak, bo lubicie. Ja mam tak codziennie prawie, czasem wystarczy, że po strugam coś lub przetnę a czasem powstaje coś z nicznego, bo nagle zaswita jakiś pomysł.
Wcześniej nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale chyba coś w tym jest. Nie przepadam za oglądaniem TV, nieraz patrzę i po kilku minutach stwierdzam, że idę coś porobić
. Idę do warsztatu bez pomysłu, celu
. Raz zajmę się sprzątaniem, innym razem coś dorobię, jakąś półkę, uchwyt
. Jeden ma potrzebę potrzymania choć przez chwilę struga (choćby nic nim nie robił), inny cokolwiek innego
...ale też tak mam, nie potrafię usiedzieć nic nie robiąc