Post nr 4Kolejny post, kolejne wyzwania za mną.
W odniesieniu do poprzedniego postu gdzie wykonywałem konstrukcję pod pracę na ściane o wymiarach 2,7m wysokości i łącznie 3 m szerokości, mój pomysł wypalił jak na razie bez pudła. Praca wisi, system wieszania oparty na zamku francuskim (dziękuję
@KrisssK za podanie fachowej nazwy, zapamiętam;)) spisuje się świetnie, dzięki niemu praca dostała widoku 3D. Żona zadowolona a to przecież najważniejsze. Niestety zdjęcia ściany na razie nie będę udostępniał, żona chce dalej wykorzystać ten pomysł więc by ustrzec się przed jakimś niepotrzebnym oskarżeniem o plagiat (nie znam się na tym) wstrzymam się z publikacją. Po wyciśnięciu wszystkiego co się da oczywiście zdjęcie się pojawi. Wstawię tylko fotkę jak praca wygląda z boku, jeśli ktoś będzie chciał zobaczyć pełny rozmiar to będzie możliwość na żywo na targach 25-26 marca.
A teraz czas na kolejne wyzwanie, które mnie spotkało.
Na chwilę zmieniłem zawód ze "stolarza" na tokarza? człowieka od obróbki metalu? nie wiem jak to nazwać, już tłumaczę. Jak zwykle zaczęło się od żony, dostała zlecenie na wykonanie pucharu, który miał być wykonany ze śmieci elektrycznych. Na szkicowała wstępny projekt, zebrała materiały i zawiozła do swojego taty, ponieważ Ja nie posiadam żadnych spawarek itp a tym bardziej umiejętności. Jak w drewnie za dzieciaka gwoździe się wbijało, cięło piłą spalinową czy rąbało siekierą tak nigdy spawarki w rękach nie trzymałem, jedynie elektrody podawałem... Na wstępie mój udział ograniczył się do wykonania projektu loga firmy w AutoCadzie, odpowiednio go wyskalowaniu i przekazaniu dalej do wycinania. Puchar wrócił do mnie po jakimś czasie z wy spawaną konstrukcją. Moim zadaniem było doprowadzić go do wyglądu jako takiego i po montować elementy ozdobne tak by były w miarę prosto. Z samym montażem elementów nie było problemu lecz z malowaniem już tak. Ile ja nerwów przy tym straciłem..., pucharem o mało nie cisnąłem za ogrodzenie. Malowanie odbywało się za pomocą spray'ów, gdyż brak sprężarki na garażu. Nie wiem dlaczego ale spray'e z firmy X strasznie gryzły się z metalem zastosowanym na tarczy nie chciała schnąć, bardzo słabo się rozprowadzała przez co w kątach było niedomalowane a przed kątami porobione fale Dunaju... Po potrójnym czyszczeniu tarczy doszedłem do wniosku, że to wina spray'ów a nie moich umiejętności malowania. W końcu to zadziałało, spray'e z firmy Y świetnie się prezentowały, była to czysta przyjemność pracować nimi. W końcu puchar został ukończony, każdemu się bardzo podobał a efekt końcowy wyglądał tak:
Proszę się nie czepiać plakietki, akurat nie miałem kompletnie wpływu na to jakich wymiarów będzie, zostałem postawiony przed faktem dokonanym.
Także kolejne tygodnie minęły mi znów pracowicie, co chwile nowe wyzwania, przy okazji kontynuując poprzednie. Śmieje się z żony, że jest jak Lidl co tydzień coś nowego...
Teraz czas na sprawy techniczne:
Jestem zdeterminowany do zakupu ukośnicy jednak czym dłużej siedzę w temacie tym staje się coraz głupszy... Nie wiem co wybrać... Zastanawiałem się nad Vander vud707 po obejrzeniu filmiku na kanale Gizmo Garaż strasznie się na nią napaliłem jednak czym więcej opinii czytam tym coraz bardziej jestem na nie... Stwierdziłem, że trzeba kupić coś raz a porządnie, najwyżej sprzedam... Rozglądałem się za DeWalt dws780, Hikoki c12rsh2, Makita LS1219L, Evolution R255sms+. Makita i Hikoki nie podoba mi się umiejscowienie prowadnic pionowo, Evolution i DeWalt został ... za evolutionem przemawia cena za DeWaltem precyzja i system XPS... Ogólnie mam mętlik. Pewnie skończy się to na tym, że wstrzymam się z zakupem do targów, gdzie mam nadzieję będę mógł kilka sprzętów dotknąć, odpalić i posłuchać opinii doświadczonych użytkowników. Jednak jakby ktoś chciał się wypowiedzieć na ten temat zapraszam do dyskusji i wyrażenia swojej opinii. Pozdrawiam i do następnego