Pewnego dnia przywiozłem kilka ciekawych dębowych deseczek.
Mając materiał trzeba było w końcu coś z niego zrobić. No to pierwsza klejonka w życiu.
Dużo błędów, dużo nauki i fajna zabawa.
Ale do rzeczy.
Zaczynamy od krojenia
Tarcza oryginalna makita 48 zębów i chyba dlatego tak przypalało. Czy ja coś źle robiłem ?
Następnie było struganie ale że walczyłem z scheppachem a on ze mną to w ferworze walki jakoś zapomniałem o zdjęciach. Mogę jedynie się przyznać że sporo błędów i sporo nauki i sporo naprawiania błędów. To wszystko niestety skutkowało dość dużą przemianą materiału w wióry, ale co tam jakoś trzeba się nauczyć tego.
Kolejnym moim błędem było to że w momencie zakończenia strugania lamelek nie miałem nawet zamówionych ścisków.
Następnego dnia coś mnie tknęło i te wystrugane deseczki ścisnąłem na sucho tym co miałem.
I tak to sobie w tym ścisku czekało aż kurier dostarczy ściski.
Jak już miałem ściski to przymiarka na sucho
i ogień ... tzn klej
Po 3 godzinach wrzuciłem na grubościówkę aby delikatnie skrobnąć całość i tak to wyszło
Teraz tą długą nartę pociąłem na 3 części
I tak to wyszło na sucho
a tak z klejem
Tak to na tą chwilę wygląda. Dużo się namęczyłem bo brak umiejętności i wiedzy i sporo czasu zeszło na doprowadzenie do stanu używalności scheppacha.
Moim skromnym zdaniem wydaje mi się że wyszło w miarę przyzwoicie, ale jestem otwarty na wszelkie uwagi, krytykę i wskazówki.
A co z tej deski ma być ? nie mam pojęcia heheh ale raczej będzie z tego deska do pizzy.
Miało wyjść grubsze bo to z calowych desek było ciosane ale jak już wyżej pisałem kosztem nauki był duży % wiórów.
Teraz się to klei potem wycięcie koła albo elipsy i szlifowanie oraz olejowanie.
Czym to najlepiej zaolejować ? Olej parafinowy farmaceutyczny ? Czy może jednak coś dedykowanego do takich desek ?