Witam szacowne grono!
Się zarejestrowałam bo YT mówił, żeby tak zrobić
Miał rację. Sytuacja jest poważna i pogarsza się z każdym tygodniem. Ale zacznijmy od początku.
Jak to u kobiet bywa wszystko zaczęło się w sklepie. Po przeprowadzce na stałe siedlisko pojawiła się potrzeba aranżowania wnętrz. Norma. Niestety zawartość portfela okazała się nieadekwatna do potrzeb i gustu. Zatem nastał czas gotowych mebelków z płyty meblowej ( u mnie nazywa się to paździerz i dalej tym terminem będę się posługiwać). Genetycznie jestem obciążona potrzebą przestawiania mebli a że w domu było sporo meblościanek to szybko osiągnęłam maksimum możliwości przesuwania. Ta gimnastyka odbiła się też negatywnie na kondycji paździerzy. Wtedy trafiłam do składu mebli używanych gdzie za kilkadziesiąt złotych można było kupić konsolkę, stolik, krzesło czy szafkę. Fakt, że niezbyt nowoczesne wzory ale akurat nastał czas na retro w domach a i tak nigdy jakoś za nowoczesnym stylem mebli nie przepadałam. Z to meble były drewniane. Wtedy objawiła mi się następująca teza: Najgorsza sosna jest lepsza niż najlepszy paździerz! Od razu powiem, że owa prawda objawiona ewoluowała więc nie musicie mnie pod tym względem prostować jakoś przesadnie. W ten oto sposób znalazłam się na równi pochyłej.
Owszem ewidentnie coś tam rodzice z tymi chromosomami musieli pomieszać bo od dzieciaka miałam potrzebę operowania narzędziami warsztatowymi i do tej pory, a to już ponad 40 wiosen, na podwórzu rodzinnego domu znajduję puszki po rybach pracowicie ponabijane gwoździami. Matka twierdzi, że to od mojego pomagania ojcu w budowie
Cóż jestem skłonna uwierzyć, że raczej murarze tak się nie zabawiali. Więc, żebym im się nie pętała pod nogami to dawali mi pudło gwoździ i młotek. Puszek było dostatek.
Robi się długo więc do brzegu. Obecnie sytuacja jest taka, że co było do kupienia w "meblach używanych" zostało kupione i odświeżone na moje potrzeby. Odnawiałam meble kuchenne itd. itp. Nieuchronnie doszłam do etapu, że to co chciałam i takie jak chciałam było niedostępne... lub kosztowało miliony monet
Po próbach samodzielnego wykonania konsolki przy użyciu krajzegi taty i skrzynki uciosowej okazało się, że nóżki cuś krzywe wyszły. I tak jestem z niej dumna
kiedyś wrzucę może zdjęcie. W związku z powyższym na urodziny chłopu kupiłam ukośnicę. Nie ma miękkiego startu, czy jak to tam się nazywa, i trochę mnie przeraża jej dźwięk ale jakoś się zaprzyjaźniliśmy. Na imieniny dostałam wiertarko wkrętarkę.... i wtedy obudziła się we mnie kobieta
Na gwiazdkę zażądałam biżuterii.... Niepotrzebnie. Za te pieniądze mogłam poprosić Mikołaja o jakąś podstawową piłę stołową. W każdym razie na urodziny byłam już mądrzejsza i dostałam frezarkę a na dzień kobiet zestaw do połączeń kieszeniowych. I tak sobie dłubię. Powstało kilka rzeczy i nieuchronnie pojawił się problem niewiedzy. Tutaj będę szukać sposobów uzupełnienia tych braków. You tube nie wszystko mi pokazał. A może raczej ja nie wszystko znalazłam bo jednak doba ma 24 godziny a blondynka we mnie czasem się zagapi na jakieś kanały o kieckach. Co gorsza męska część mojej rodziny życzy sobie jadać obiady. W dodatku wolą jak w rosole pływa makaron a nie trociny
co zupełnie dezorganizuje mi pracę
Więc mam nadzieję, że jakoś strawicie babę w świecie korników i pokrzepicie moje wątłe umiejętności rzeczową poradą
Chcę robić rzeczy dla siebie albo dla znajomych w prezencie.
Jakby ktoś mi powiedział jak to zrobić, żeby bejcowanie wychodziło w miarę równo to już od razu jestem wdzięczna. Na razie wychodzi mi nierównomiernie. Póki co podoba mi się styl rustykalny i nie jest to problem ale jak mi się rzuci na klasyczną elegancję to będzie kicha. Więc pomóżcie.
Pozdrawiam serdecznie i miłego dnia życzę!