No więc w weekend wykończyłem 12 płytek w Hammerze
Na czym? A no prawie na niczym, na jakimś syfie wielkości mikroskopinej.
Kupiłem okazyjnie tarcicę bukową po likwidacji jakiegoś magazynu - 800 zł / m3, 11% wilgotności.
Przykurzona... ok.. i tak zawsze szczotką oczyszczam tarcicę z ewentualnego piasku itp. Po takim przeszczotkowaniu nie zauważyłem nic niepokojącego i wziąłem ją na Hammera.
Dwa przejazdy i widzę, że zamiast gładkiej powierzchni mam wybrzuszenie na całej długości - widać je i czuć pod palcem.
Sprawdzenie płytek i okazuje się, że sumarycznie 12 ma uszkodzoną krawędź. Dokładnie w 3 "liniach". To było późnym wieczorem.
Następnego dnia dokładnie oglądam tarcicę, w pierwszym momencie znowu nic nie zauważyłem, dopiero pod odpowiednim kątem do słońca zaczęły świecić się punkciki wielkości jak po ukłuciu igłą.
Nie wiem co to za główno, raczej nie metal (a przynajmniej nie taki co przyciąga go magnes). Szkło? Nie wiem, co do cholery może być tak twarde, żeby przy mikroskopijny element uszkodził płytkę z węglika?
Najwyraźniej coś czym pyliło na całej hali, w której przechowywane było drewno. Na całej powierzchni występują, nie schodzi całkowicie przy szczotkowaniu. Będę musiał chyba pr******żdżać szlifierką przed struganiem.
Spotkaliście się z czymś takim?