Czołem Korniki !
Dziś chciałbym w skrócie przedstawić proces renowacji mojego pierwszego wyżłabiaka.
Całość zajęła mi dwa popołudnia, czyli ok. 6h. Dopiero teraz znalazłem moment żeby zgrać zdjęcia i nasmarować posta.
Wracając do tematu.. tak, chwilę czekałem na strug tego rodzaju... W końcu wyżebrałem go przy okazji odbierania innych z zakupów z Allegro - pacjent nie był w ogóle wystawiony.
Tak wyglądał zaraz po zakupie. To wersja zamknięta, zidentyfikowana na serię 1925-1938 (
https://www.hyperkitten.com/tools/routers/stanley/stanley_71.5.html)
Na start kąpiel w Pepsi.
Jak się okazało, rudej nie było tak wiele jak sądziłem. Większość to wieloletni brud. Tylko kilka wżerów na stopie, więc przystąpiłem do czyszczenia szczotką i detergentem. Następne było planowanie na papierze. Gradacja 60, 80, 120 (brak 100). Osobiście nie używam do żeliwa gradacji większej niż 120 - powierzchnia ścierna bardzo szybko zostaje zapchana opiłkami.
Urobek po szlifowaniu. Czyszczenie papieru co ok.2 minuty.
Stopa na koniec prezentowała się tak:
W przerwach od siłowni na papierku, zająłem się uchwytami. Warto było dołożyć falownik do wiertarki
Oraz nakładaniem politury (łącznie ok. 7 warstw)
Nóż był w całkiem dobrej kondycji, niemniej faza była dość krzywa względem osi. Drut po ostrzeniu
Detal:
Co prawda muszę jeszcze wyrównać łoże pilnikiem, ponieważ nóż nie leży w nim równo i jest pochylony na prawą stronę. Kształt 'V' jest nieregularny również w samym nożu. Kto wie, może dokupię nowy zapas od Veritasa
Ostatecznie udało się osiągnąć efekt taki jak na zdjęciach poniżej. Jestem bardzo zadowolony z samej renowacji oraz pracy samego narzędzia - pierwszy czop wpust już wykonany
Cytując poprzedników w dziale - jeżeli ktoś ma jakieś fanty w szufladzie/szafie i zastanawia się czy warto je odnawiać - odpowiedź jest tylko jedna. TAK, jazda do roboty
Pozdrawiam.