Krótko - z perspektywy uczestnika, ale jednocześnie odnosząc się trochę do wcześniejszej dyskusji. Każdy z nas jest na innym etapie, trudno zadowolić wszystkich - chyba, że naprawdę małe, celowane grupy. Wiedziałem na co się piszę, mam na myśli fakt, że są to pierwsze próby Łukasza i powiem tak: pierwsze koty za płoty, byle tak dalej Panie! O wiele bardziej cenię w takich spotkaniach ogień w oczach, pasję i umiejętność prowadzenia wciągającej gawędy przez prowadzącego niż perfekcyjną organizację.
Bez kamieni się udało, liznęliśmy dzięki temu sporo innych (niezaplanowanych zapewne) tematów. Tu brawa za improwizację!
Ja osobiście jestem bardzo zadowolony. Co poostrzyłem to moje, co postrugałem to też moje:-)
No i chyba dla mnie najważniejsza sprawa - nie ma jak to wyrwać się z kręgu internetowych teoretyków onanistów (bez urazy dla nikogo) i spojrzeć na pewne demony z praktycznego punktu widzenia:-)
Ja moje demony już trochę opanowałem, a przynajmniej wiem w którą stronę je odpychać (i nie myślę tu tylko o ostrzeniu, ale o moim osobistym "drewnodłubaniu" w ogóle). Niezdecydowanym polecam i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.
P.S. A Stanley'a jakoś przeżyję...
P.S. 2 - inna sprawa to miejsce. Jeżeli ktoś nie ma się gdzie podziać, a ma mocną chęć coś swoimi ręcami zbudować - super sprawa.