Zakup wersalki + transport z montażem. Transport dotarł w umówionym terminie, panowie wnieśli zabrali się za montaż wersalki, przykręcenie boków na cztery śruby. Po godzinie, przy bezowocnych próbach przykręcenia, jedna ze śrub się zerwała i utkwiła w środku, uniemożliwiając dokręcenie ani rozkręcenie mebla. W nic nie ingerowałem, spokojnie czekałem na rozwój wypadków. Panowie zadzwonili najpierw do sklepu Agata w Łodzi. Przekazali mi informację że sklep polecił im wersalkę u mnie w takim stanie zostawić a ja mam reklamować
. Powiedziałem że takiej opcji nie ma i nieskręcona wersalka ma zostać zabrana. Panowie zadzwonili tym razem do swojego przełożonego (bo to nie Agata a firma przez Agatę wynajęta robi dostawy i montaże), który przyznał mi rację i powiedział że wersalkę zabierają. No cóż liczyłem, że być może ktoś ze sklepu skontaktuje się ze mną i zapyta albo powie co dalej, ale osoba rozmawiająca z montażystami ze sklepu nie raczyła w ogóle ze mną porozmawiać
. Panowie z trudem wersalkę wynieśli, bo rozebrać jej się nie dało.
Nikt ze sklepu nie raczył się ze mną skontaktować i powiedzieć co dalej. Postanowiłem więc sam podzwonić. Obdzwoniłem kilka numerów, nikt o sprawie nie wiedział, a jak opisałem (tak jak wyżej) zdarzenie każda z osób stwierdzała, że to nie jej sprawa. W końcu udało mi się połączyć bezpośrednio z Panią, która nam wersalkę sprzedała - ta okazała zrozumienie, powiedziała jednak że nie leży to w jej kompetencjach ale przekaże sprawę do działu reklamacji i ten się ze mną skontaktuje.
Oczywiście nikt nie zadzwonił
.
Więc na drugi dzień dzwonie jeszcze raz. W końcu ustalono że mam się skontaktować z działem reklamacji, który uprzednio twierdził że to nie jego sprawa. Do rozmowy włączyła się pani kierownik działu (chyba), która usilnie przekonywała mnie że mam złożyć reklamację, na co jej już dość poirytowany odpowiadałem, że nie mam zamiaru składać reklamacji bo nie dopełnione zostało przekazanie zakupionego mebla, a ja dzwonię by dowiedzieć się kiedy zostanie dostarczona wersalka. Na co Pani argumentowała że jej zdaniem transport się powiódł w połowie
, ale to ja podjąłem decyzję o niepozostawieniu mebla w domu
. Na marginesie zanim do tych rozmów doszło zadzwoniłem na telefon Rzecznika Praw Konsumenta, gdzie op opisaniu tego zdarzenia, osoba z biura rzecznika, stwierdziła to co sam myślałem - czyli że nie został spełniony pełen zakres usług i po stronie sklepu leży wywiązanie się z umowy. Kiedy o tej opinii powiedziałem Pani kierownik reklamacji oznajmiła że one jednak zdanie na ten temat ma odmienne
bo w końcu wersalka jednak została dostarczona, a to ja kazałem ją zabrać
i teraz moja wersalka jest u nich magazynowana
. Trochę mnie zatkało
bo w jakim celu miała by u mnie w domu stać nieskręcona wersalka z której nie da się korzystać??
Po dłuższej wymianie zdań, Pani kierownik powiedziała, że zapewnia mnie że dostanę nową wersalkę (bo jest na stanie) ale MUSZĘ złożyć reklamację.
Reasumując i nie koloryzując, nie usłyszałem podczas tych rozmów ani jednego słowa przepraszam, sklep nie wykazał żadnej własnej woli, aktywności by zaistniały problem rozwiązać, poinformować.