Autor Wątek: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.  (Przeczytany 21732 razy)

Offline Stasiek

  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1199
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #75 dnia: 2022-10-10 | 13:36:52 »
Dopiero dziś tu trafiłem.
Świetny wątek! Te przydługie opisy fajnie się czyta.
No i dowiedziałem się, że jesteś fanem HWSa tak jak ja! Dobry produkt moim zdaniem.
Te fronty zreanimowałeś kapitalnie. Lubie takie akcje. Z jednej strony ktoś powie, że bez sensu drapać takie stare drewniane fronty ale z drugiej efekt w postaci gotowej kuchni jest bardzo przyjemny. Moim zdaniem warto było. Jak malowałeś? Z pędzla?

Offline gruduś

  • Zaawansowany użyszkodnik
  • ****
  • Wiadomości: 465
  • Mam garaż i nie zawaham się go użyć.
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #76 dnia: 2022-10-10 | 19:09:47 »
Dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że się dobrze czyta - taki jest zamysł tego wątku. Tak jak pisałem na początku - tworzę wartość tam gdzie umiem - a moje bajkopisarstwo jest chyba lepsze niż moje trociniarstwo.
Jak malowałeś? Z pędzla?
Tak, malowałem z pędzla, pomimo tego, że karta techniczna HWS112 rekomenduje natrysk lub wałek. Natrysku nie mam (ale pracuję nad tym :) ), a pędzel daje lepszy efekt niż wałek.
« Ostatnia zmiana: 2022-10-11 | 11:29:25 wysłana przez gruduś »
Nawet stojąc w miejscu, można zabłądzić.

Offline tomekz

  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2883
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #77 dnia: 2022-10-10 | 19:35:30 »
Jest  ok , nie musisz się  wcale wstydzić swojej pracy

Offline Stasiek

  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1199
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #78 dnia: 2022-10-10 | 20:01:32 »
Wałkiem też wychodzi spoko. Kwestia wałka i tego, że nie można dawać za mało. Musi być tyle żeby się ładnie rozlało i wtedy nie ma śladów wałka.
Ale pędzlem też robiłem i byłem zadowolony.
Przy natrysku jest spoko ale trzeba pamiętać, że to długo schnie i potem wszystkie przypadkowo poruszone śmieci wpadają w malowane...

Offline gruduś

  • Zaawansowany użyszkodnik
  • ****
  • Wiadomości: 465
  • Mam garaż i nie zawaham się go użyć.
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #79 dnia: 2023-02-20 | 12:54:49 »
1. Wpis 22: Coś jakby nic, czyli powrót syna marnotrawnego

Uwaga: W tym wątku nie pisano od 120 dni...

   Zwykły prosty monit wypisany czerwoną czcionką. Nic wielkiego przecież, a jednak ta prosta forumowa informacja wzbudziła we mnie refleksje nad nieuchronnie upływającym czasem. Naprawdę od czterech miesięcy nie zrobiłem nic, o czym warto by napisać? No to spójrzmy... albo może nie spoglądajmy. Faktycznie, warsztatowo nie działo się u mnie specjalnie dużo. Życie zawodowe i obowiązki rodzinne skutecznie zagospodarowały większość czasu, resztę skutecznie skonsumowała plaga choróbsk wszelakich - grypy, srypy, covidy i inne wynalazki. Poczyniłem także pewną obserwację - a mianowicie wraz z posłaniem swojej latorośli (tudzież narośli) w otchłań edukacji przedszkolnej, co chwilę mnie coś rozkłada. Mój mały darmozjad kichnie, a ja leżę przez tydzień i jedyne co mogę, to jęczeć "Dobijcie!". Nie wiem, czy jestem jakimś odosobnionym przypadkiem, czy faktycznie, przedszkolaki to monstra roznoszące zarazy, na które same wydają się dosyć odporne.
Ale żeby nie było, że garażysko moje stoi tylko i obrasta kurzem, to jednak coś w nim dłubie - co prawda z dużo mniejsza intensywnością (sam się ukaram) i nie są to tworki wiekopomne, ale jednak...
   W pierwszym poście tego skromnego wątku, na jednym ze zdjęć jest sobie stół - jednonogi z dosyć "eklektycznym" kształtem blatu. Kiedy oddawałem go właścicielowi po renowacji - pamiętam, jak uprzedzałem, że za rok do mnie wróci. Cóż, myliłem się - wytrzymał dwa.


   Dla przypomnienia, blat ów, po uprzednim wielodniowym usuwaniu wcześniejszych powłok, został namaszczony wyrobem lakieropodobnym "Luxens do mebli i boazerii". Klient chciał - klient miał. To, że specyfik ten nie tworzy żadnej powłoki ochronnej wiedziałem od razu, ale to, że zamienił się w galaretowatą lepką breję było nawet dla mnie pewnym zaskoczeniem. Jeszcze większym był dla mnie sposób, w jaki z tematem poradził sobie właściciel mebelka - na to lepkie coś położył ceratę, która się pięknie zwulkanizowała z blatem... po prostu miodzio.
   Tak oto syn marnotrawny powrócił, co także wywołało u mnie pewne rozrzewnienie - pamiętam ile czasu zajęło mi oczyszczanie blatu poprzednim razem - uzbrojony w szlifierkę marki Dexter i niepomny takich rzeczy jak dobry skrobak czy cyklina (tak wiem, kup se panie Rotexa - to dopiero jest przeskok - swoją drogą w tamtym czasie nazwę Rotex skojarzałbym chyba bardziej z jakimś preparatem nawozowym). Chwyciłem pierwsze narzędzie mordu w postaci skrobaka i po 30 minutach blat był wolny od ceraty, gluta i gotowy do szlifowania. W międzyczasie zmieniłem mu stylistykę, także na prośbę właściciela, nadając mu kształt, który przynajmniej jest spójny (chłopie, albo go zaokrąglimy po całości, albo zrobimy wielokąt, teraz wygląda jakby my ktoś coś odgryzł). Skończyło się na wielokącie, zaokrągliłem krawędzie, położyłem mój ulubiony lakier Remmersa i wsio. Całość zajęła dwa popołudnia... Blat ma co prawda lekkie krzywizny, ale jak to zwykle bywa, tego typu roboty dostaję zazwyczaj na ostatnią chwilę z przesłaniem - na wczoraj musi być - więc poudawałem, że nie widzę.




   W tym miejscu mam też apel do wszystkich tych, którzy podobnie jak ja zaczynali jakiś czas temu przygodę z majsterkowaniem okołostolarskim (po dwóch latach bytności wśród kornikowej braci nie ośmielę się tego stolarką nazywać) - moi drodzy - hasło - "kupujcie najlepsze narzędzia na jakie was stać" nie jest pustym sloganem i jestem tego najlepszym dowodem. I tak - też nie sądziłem, że mnie te roboty tak pochłoną.
   1. Brak elementarnej wiedzy o użytkowaniu cyklin czy skrobaków kosztował mnie przy pierwszej renowacji wiele godzin żmudnego darcia powłoki beznadziejną szlifierką. Zużyłem ogromne ilości marketowych krążków ściernych, urobiłem się jak bóbr, a efekt był "taki se". Dobry skrobak pozwolił na uzyskanie tego samego efektu w czasie poniżej godziny - a przy okazji bicepsy popracowały. 
   2. Brak sensownej szlifierki (i nie mówię tutaj o sprzęcie za miliony monet, tylko o zwykłej prostej małej szlifierce DeWalta) to kolejne żmudne godziny szlifowania (czy jak się potem okazało, głaskania) z mizernym efektem. Nie, przepraszam, jeden efekt był spektakularny - marketowa szlifierka dokonała żywota.
   3. Za pierwszym razem do cięcia blatu po szerokości podszedłem uzbrojony w znamienitą zagłębiarkę marki Scheppach - owszem uciąłem co miałem uciąć, ale ile spędziłem na ustawianiu kąta, równoległości to moje. A po chwili zaś wszystkie regulacje poszły się je..., khmm, jeszcze raz regulować. Od pewnego czasu Scheppacha zastąpiła Makita. Zmieniam tarczę, przykładam tnę, zwijam maszynę.
   4. Dosyć oczywiste - w przypadku chemii do drewna zasada jest taka sama - chytry dwa razy traci - albo trzy lub cztery.
« Ostatnia zmiana: 2023-02-20 | 12:59:01 wysłana przez gruduś »
Nawet stojąc w miejscu, można zabłądzić.

Offline Coco

  • Zaawansowany użyszkodnik
  • ****
  • Wiadomości: 401
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #80 dnia: 2023-02-24 | 22:35:45 »
Cześć, juz pod koniec dnia doczytałem wątek do końca, dziekje ci za ciekawa literaturę. Jednoczesnie tymi frontami szafek podsunąłes mi pomysł jak zabrac sie za odrestaurowanie schodów ale nie wiem czy tak to sie uda zrobić.

Ps. Napisales też na wstepie przy tych frontach porównanie do dwóch gwoździ i cos tam cos tam.... Wez daj spokój zajefajnie ci idzie i superancko to prezentujesz. Pozdrawiam ;D ;D

Online szmar

  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2040
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #81 dnia: 2023-02-25 | 08:16:50 »
3. Za pierwszym razem do cięcia blatu po szerokości podszedłem uzbrojony w znamienitą zagłębiarkę marki  xxxxx.- owszem uciąłem co miałem uciąć, ale ile spędziłem na ustawianiu kąta, równoległości to moje. A po chwili zaś wszystkie regulacje poszły się je..., khmm, jeszcze raz regulować. Od pewnego czasu xxxxx zastąpiła Makita. Zmieniam tarczę, przykładam tnę, zwijam maszynę.
   4. Dosyć oczywiste - w przypadku chemii do drewna zasada jest taka sama - chytry dwa razy traci - albo trzy lub cztery.
Czyli przy niektórych pracach marka/jakość narzędzia ma znaczenie  nawet w przypadku zagłebiarek.

Online wiewioor7

  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1523
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #82 dnia: 2023-02-25 | 12:00:21 »
Fajny warsztat i barwny wątek przede wszystkim :)

No i zgadzam się z Coco odnośnie wytrocin, cieszmy się ze swoich prac i chętnie je pokazujmy choć dziełem sztuki nie są ;)

Odnośnie tanich/średniej półki narzędzi, byłem zawsze zwolennikiem kupowania więcej, a tańszych (nie najtańszych). Tylko według mnie, to się tyczy szeroko pojętego amatorstwa, wstępu do hobby. Im dalej w las tym narzędzia coraz lepsze potrzebne, a jak dochodzi precyzyjna praca to już niestety coraz drożej.
Przygodę od czegoś trzeba zacząć, nie zawsze opłaca się od razu iść na głęboką wodę, oczywiście wszystko zależy od funduszy i planów :)

Offline gruduś

  • Zaawansowany użyszkodnik
  • ****
  • Wiadomości: 465
  • Mam garaż i nie zawaham się go użyć.
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #83 dnia: 2023-06-23 | 22:43:50 »
Bardzo zapuściłem swój wątek warsztatowy... Ale i niewiele ostatnio robię. Nie żebym nie chciał, ale życie ma zazwyczaj inny plan... Poprawie się - słowo, a tymczasem możecie mieć swoje cudowne kompresory, agregaty, ale takiego cuda nie na nikt. Pozdrawiam wszystkich tatuśków.
Nawet stojąc w miejscu, można zabłądzić.

Online Mery

  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10289
    • sklep www.gizmogaraz.pl
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #84 dnia: 2023-06-24 | 14:13:14 »
jak od dziecióf to znaczy że to Rolls Royce wśród pędzli :)

Offline gruduś

  • Zaawansowany użyszkodnik
  • ****
  • Wiadomości: 465
  • Mam garaż i nie zawaham się go użyć.
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #85 dnia: 2023-10-02 | 10:09:05 »
Wpis 23: Skśyńka

Uff, mozolnie odkopuję się z nawału codziennych prac i w końcu znalazłem chwilkę, by dodać tutaj coś nowego. Mały projekt, jeszcze z przełomu roku, z cyklu dziecię chce na wczoraj.  :D

Dnia pewnego, w wielkim mieście, gdzie jest mostów chyba z dwieście,
Gdzie z daleka już Cię wita wielka betonowa pyta.
Na obrzeżach tej lokacji, gdzie wciąż brak kanalizacji
I gdzie patrząc od zachodu wciąż brakuje światłowodu
Mieszkał sobie czterolatek co zabawek miał dostatek
I od rana do wieczora wciąż je pakował do wora.
Aż znudziła go zabawa, „Tata, taka jest tu splawa”
Zrobił przy tym słodką minkę – „Trzeba mi zbjudować skśyńkę.”
Ojcu żal było niecnoty, więc się zabrał do roboty.
W otchłaniach ojcowej nory, kawał sklejki, całkiem spory
Wylegiwał się ospale – „Ten się nada doskonale”.
Stary pociął go na ćwierci, gdzie trzeba tam dziury wiercił,
(nim mnie zlinczuje publika – wszak licentia poetica
Pozwala w czeluściach nory wiercić „dziury”, nie „otwory”)
Kleił, skręcał, kołki wbijał, bynajmniej się nie obijał.
Zaokrąglił też krawędzie, z przodu z tyłu… chyba wszędzie.
A gdy było już zrobione, to na biało każdą stronę
Pomalował jak przystało, farbą co się jej ostało
Po innej jakiej robocie…
Oto jest – i choć nie w złocie,
I ma swoje niedostatki, młody z chęcią pcha manatki,
A najbardziej, nie do wiary, lubi do niej włazić cały.










« Ostatnia zmiana: 2023-10-05 | 13:19:03 wysłana przez gruduś »
Nawet stojąc w miejscu, można zabłądzić.

Offline Krzysiek_M

  • Aktywny użyszkodnik
  • ***
  • Wiadomości: 138
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #86 dnia: 2023-10-05 | 12:34:40 »
WOW - super, ze cos znowu piszesz. Czy ten utwor/wiersz/poezja to naprawde Twoje? Twoj watek jest niepowtarzalny ze wzgledu na sposob pisania. Szacun!

Offline gruduś

  • Zaawansowany użyszkodnik
  • ****
  • Wiadomości: 465
  • Mam garaż i nie zawaham się go użyć.
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #87 dnia: 2023-11-23 | 22:56:01 »
Obiecałem kiedyś sobie, że napiszę posta na bani. Tak po prostu, kurczę, ze swoimi się w końcu gada. Stuknęło 40 lat, więc lepszej okazji nie będzie. To piszę i dziękuję, że jesteście. Że mam kogo zapytać, że ma mi kto doradzić. Bez historii, kwiecistych opisów i didaskaliów. Nie tym razem.

P.s. gdzie nasz moderator?
« Ostatnia zmiana: 2023-11-23 | 23:17:15 wysłana przez gruduś »
Nawet stojąc w miejscu, można zabłądzić.

Offline Matgregor

  • Kornik - Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1599
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #88 dnia: 2023-11-24 | 04:55:06 »
Obiecałem kiedyś sobie, że napiszę posta na bani
Zawsze musi być ten pierwszy raz, ciekawe czy jest ktoś co ma przed sobą pierwszy trzeźwy post🤔
Stuknęło 40 lat, więc lepszej okazji nie będzie
Witoj po drugiej stronie kalendarza, niektórzy mówią że to już z górki😉
Rób rób, a garb Ci sam wyrośnie...

Offline gruduś

  • Zaawansowany użyszkodnik
  • ****
  • Wiadomości: 465
  • Mam garaż i nie zawaham się go użyć.
Odp: Moja świątynia - czyli z pamiętnika małego kornika.
« Odpowiedź #89 dnia: 2023-12-01 | 13:03:56 »
Witoj po drugiej stronie kalendarza, niektórzy mówią że to już z górki😉

A ja mam cały czas wrażenie, że pod górę jadę.  ;D ;D ;D

Nawet stojąc w miejscu, można zabłądzić.