Jaką piłę stołową powinienem wybrać? I czy w ogóle piłę stołową?
Zawodowo zajmuję się siedzeniem na krześle i w ciągu pierwszych ponad 30 lat życia wkręciłem siedem śrubek, przy czym co najmniej cztery krzywo, a jedną tylko do połowy. Piszę o tym, abyście wiedzieli, w którym miejscu osi x jesteśmy ;-)
Chciałbym zacząć budować sobie różne rzeczy. Prawdopodobnie na początek pudełka, chociaż w tej chwili mam już całkiem wyraźnie skrystalizowany pomysł na kilka szuflad. I do takich celów chciałbym skompletować sobie elektronarzędzia. Zależy mi przy tym, żeby nie nazbierać sobie mnóstwa klamotów, tylko kupić kilka naprawdę niezbędnych urządzeń. Takich najbardziej wszechstronnych, którymi będę mógł zrobić możliwie dużo rzeczy.
Czymś te dechy i płyty trzeba ciąć (mam tylko wyrzynarkę, ale porzuciłem już myśl o tym, że uda mi się tym ciąć prosto dłuższe powierzchnie). Do wyboru jest pilarka tarczowa (względnie zagłębiarka), ukośnica, piła stołowa a zdaje się, że nawet frezarka. Wydaje mi się, że najsensowniejszym wyborem z powyższych jest właśnie piła stołowa - raz, że można tym ciąć prosto, a poza tym nadaje się ona do wycinania różnorakich połączeń. Daje się też ciąć pod kątem.
Co jednak jest istotne - w piwnicy, gdzie będę trzymał ten cały inwentarz, mam doprowadzone światło, ale nie mam gniazdka elektrycznego (i wolałbym go nawet nie robić, bo to pewnie będzie wymagało wydania pi***ylarda decyzji przez pi***yliard różnych osób, a każda jedna będzie problematyczna). Dlatego jeżeli chodzi o mniejsze narzędzia, to poszedłem w akumulatory, ale mam wrażenie, że takiego wielkiego klamota jak piła stołowa to ja raczej nigdzie nie będę przenosił, a dodatkowo lepiej mu chyba będzie na kablu.
Generalnie jestem zwolennikiem kupowania porządnych narzędzi, bo wiem, że w moim przypadku one będą już na zawsze (w sensie - moja intensywność ich używania na pewno im nie zaszkodzi na tyle, żeby je rozwalić). Mam parę rzeczy DeWalta i sobie chwalę.
Po tym przydługim wstępie mam do Was takie pytania:
1. Czy da w ogóle radę podłączyć piłę stołową do gniazda żarówki za pomocą adaptera? A jeżeli nawet się da, to czy taki adapter uciągnie taką maszynę? A instalacja w piwnicy, która pewnie nie była projektowana pod takie obciążenia?
2. Czy w moim przypadku jest sens dopłacić, żeby kupić maszynę z silnikiem bezszczotkowym? Czy te silniki są dużo bardziej ciche? (nie ukrywam, że taki argument byłby w stanie mnie przekonać)
3. Czy pilarką tarczową nie da się zrobić tego samego, co piłą stołową? Chodzi mi o proste cięcia (czy do tego konieczna jest zagłębiarka? Myślałem raczej o pilarce DeWalta DCS570) i wręgowanie.
4. Budżet mam bez limitu, ale mocno limitowane mam miejsce. Jaką piłę stołową powinienem wybrać? Myślałem o DeWalcie na kablu, ewentualnie o akumulatorowym w systemie Flexvolt. Wydaje mi się, że jak na moje potrzeby będzie aż nadto OK. Chyba że jest jeszcze coś godnego rozważenia?
Z góry dzięki za wszystkie podpowiedzi.