Z tymi "kursami na rolnika" ilością ziemi itd. krąży wiele mitów po internecie, powielanych przez ludzi którzy nigdy przez to nie przeszli. Też byłem przerażony i zblokowany tym wszystkim, dopóki nie przetestowałem na własnej skórze i okazało się, że nie ma tragedii.
U mnie wyglądało to tak:
W 2011r. kupiłem ziemie klasy IIIb i IVa, łąki, użytki rolne i część przeznaczona pod zabudowę zagrodową, w sumie 9900m2 od lokalnego rolnika (nie jestem rolnikiem, typowy mieszczuch z marzeniem o mieszkaniu na wsi). Bezpośrednio z ogłoszenia. Notariusz poinformował podczas podpisywania aktu, że Agencja Nieruchomości Rolnych ma prawo pierwokupu takiej ziemi i może w jakimś tam czasie wnieść zastrzeżenie do tej sprzedaży i odkupić ziemię ode mnie. Ale raczej się to nie zdarza, bo akualnie wyprzedają ziemię a nie skupują.
W gminie nie było planu zagospodarowania przestrzennego, było tylko studium uwarunkowań, które mówiło, że te tereny przeznaczone są pod zabudowę jednorodzinną, zagrodową. Dlatego pierwsze co zrobiłem to wybrałem projekt domku jaki chciałbym zbudować i wystapiłem o warunki zbudowy. Dostałem je na dokładnie to co wpisałem we wniosku + - 20%
Następnie wniosek o odrolnienie tej części działki, na której ma stać dom + podjazd. Problemem było to, że chciałem odrolnić akurat klasę IIIb dlatego musiałem czekać 3 tyg., klasę IV w górę załatwiali decyzją w 2 dni.
I tak oto mogłem składać pozwolenie na budowę.
Została jeszcze kwestia podatków. Mając poniżej 1ha musiałem płacić zarówno podatek od nieruchomości jak i od zabudowań gospodarczych, a tych mam trochę na działce (stodoła, chlew, stajnia, kurnik itd.). No to wizyta w ANR i pytanie czy nie mają do opchnięcia jakiejś ziemi blisko mnie. Mieli 10ar po drugiej stronie drogi
. 2 lata trwały formalności, wycena itd. Kupiłem to 10ar za cenę m2 mieszkania w średniej wielkości mieście. I z uwagi na to, że przekroczyłem 1ha przeszedłem na podatek rolny, ponieważ wedle prawa posiadam już gospodarstwo rolne. Nie muszę pewnie pisać że to całkiem inne pieniądze.
Dzięki temu moge również wystąpić o nadanie numeru producenta rolnego i zacząć prowadzić gosposardstwo rolne, brać dopłaty bezpośrednie do ziemi itd. Nie mylić z KRUS, to zupełnie coś innego.
Chodząc po urzędach i pytając o rzeczy, które przeczytałem w necie widziałem zdziwione twarze urzędników. "To tak nie działa", "to załatwiamy inaczej" to były typowe teksty
Być może trafiłem na życzliwych ludzi, którzy mi to wszsytko wytłumaczyli i poprowadzili w sumie krok po kroku jak przejść przez ten aparat. Nie wiem. Ale wiem jedno, nikt nie opisał tej drogi w ten właśnie sposób, zawsze ludzie pisali "kurs na rolnika" czy szkoła, czy cokolwiek innego.
Dlatego moja rada, idź kolego do gminy gdzie zamierzasz to załatwiać i zapytaj. A i u mnie pewnie pomogło jeszcze zagranie typu "biedy miś"
To zawsze działa na starsze Panie w urzędach.
Pozdrawiam
Tomek
PS.
Siedlisko to siedlisko czyli miejsce na zbudowanie domu i niezbędnych budynków.
Właśnie zapomniałem jeszcze o tym sławetnym siedlisku. Nigdzie nikt w urzędach o takim tworze nie słyszał, przynajmniej u mnie
To są po prostu grunty rolne zabudowane.