Korzystając z dobrodziejstw wymuszonego siedzenia w domu, postanowiłem w końcu wziąć się za porządki w mojej kotłowni, która od zawsze miała być warsztato-kotłownią, a zawsze była składziko-kotłownią. Czasu do tej pory nie było, bo pracę mam taką, że w domu przebywam przez jeden tydzień w miesiącu (wcześniej jeszcze rzadziej), więc w ciągu tego tygodnia zawsze były inne, ważniejsze rzeczy. No ale w końcu nastał ten czas, że zamówiłem kontener i wydupcyłem na wysypisko prawie 4m3 różnych dupcy, przydasi i drobiazgów. I tak oto po tygodniu sprzątania stałem się szczęśliwym posiadaczem prawie 18m2 powierzchni warsztatowej. Minus kocioł i miejsce na węgiel
Oczywiście tylko przez chwilę, bo jestem w trakcie remontu pokoi dla dzieci a materiały trzeba gdzieś składować, a przecież tyle miejsca się zwolniło...
Więc póki co, dysponuję tym:
czyli stare szafki kuchenne robiące za stół warsztatowy, stara szafka na buty robiąca za stolik pod piłę i stara szafko-półka robiąca za szafko-półkę.
Teraz staram się to ogarnąć i drobnymi krokami przekształcić w jakieś miejsce do pracy. W planach jest przerobienie dolnych szafek na szuflady, zrobienie miejsca na ukośnicę i, jako że bardzo podobają mi się rozwiązania z warsztatu
@Jakacor , zrobienie bliźniaków warsztatowych, bo na trojaczki nie mam miejsca... ale to kiedyś
CDN...